Podsumowania zeszłego roku ciąg dalszy. Czas na literaturę. W przypadku książek raczej nie gonię za nowościami, dlatego lista dotyczy tytułów przeczytanych, niekoniecznie wydanych w roku 2015. Ograniczę się do pięciu najlepszych pozycji.
5. Magdalena Grzebałkowska - "Beksińscy. Portret podwójny"
Świetnie napisana biografia bardzo interesujących ludzi. Ciekawiej
czytało się rozdziały o Tomku, ze względu na zbieżność zainteresowań i
częściowo światopoglądu. Szkoda, że miał w sobie tyle goryczy, chętnie
do dziś słuchałbym "Trójki pod Księżycem".
Za dużo miejsca poświęcono stronie zawodowej Zdzisława. Liczyłem na
trochę bardziej szczegółowe ukazanie rodzinnych relacji, szczególnie na
linii ojciec-syn.
Ogólnie dla fanów Beksińskich pozycja obowiązkowa Mimo to, polecam też
książkę osobom nie interesującym się wcześniej jej bohaterami.
Gwarantuję, że po lekturze się to zmieni.
4. Stanisław Grzesiuk - "Boso, ale w ostrogach"
W końcu nadrobiłem ten klasyk. Takiej Warszawy, takiej Polski, takiego świata już nie ma. Czasy w których nawet margines społeczny kierował się przede wszystkim honorem bezpowrotnie minęły. Żyło się ciężko, ale nigdy nie zapominano, co to znaczy być człowiekiem. Grzesiuk zawadiacko opisuje przedwojenne i wojenne realia. Czasem rozbawi, czasem wzbudzi podziw, czasem oburzy i wywoła niesmak, ale zawsze trzyma się pewnych zasad. Nie jest to jakaś wybitna literatura, ale trzeba przyznać, że prosty i lekki styl autora sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie.
3. Stephen King - "Dallas '63"
King tą powieścią po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem długich
form. Sam wątek zamachu na Kennedy'ego mimo, że oczywiście szczegółowo i
barwnie opisany, jest tylko pretekstem do zanurzenia się w
niepowtarzalny klimat USA przełomu lat 50. i 60. Chociaż mam wrażenie,
że ze względu na sympatie polityczne autora, zbyt surowo potraktował
Texas, a Dallas w szczególności. Nie przeszkadza to jednak w
ogólnym odbiorze utworu. Mamy zgrabnie ujęty wątek podróży w czasie,
zmieniania przeszłości i konsekwencji owych zmian. Jest też miejsce na
elementy mrocznego dreszczowca, (rozdziały w Derry to jedne z
najlepszych w książce), wartką akcję i płomienny romans. Wszystko to zgrabnie połączono w całość i oprócz kliku dłużyzn mniej
więcej w połowie książki, czyta się świetnie. Co ważne, zakończenie jest
jednym z najlepszych, jakie uświadczyłem u Kinga. Wiemy wszak, że ten
autor nie ma najlepszej ręki do finałów. Tu jednak wyszło znakomicie i
spójnie. W Już w lutym serial na podstawie powieści.
2. Michel Houellebecq - "Cząski Elementarne"
Moje pierwsze spotkanie z autorem. Książka dokonała niewyobrażalnych zniszczeń w mojej głowie. Czy to tylko skandalizująca powieść, opisująca w zwulgaryzowany, ginekologiczno-rzeźniczy sposób społeczeństwo wyznające idee hedonistycznego materializmu? A może to traktat filozoficzny na temat upadku ludzkości? Nie wiem. Najbardziej przeraziło mnie, że ta książka była dla mnie trochę jak lustro. Czasem widziałem w niej cząstkę siebie, tę której miałem nadzieję nigdy więcej nie oglądać.
Jedyne zastrzeżenie to niekiedy rażące, trochę zbyt dosadne, pornograficzne opisy i dla kontrastu przynudzające encyklopedyczne, paranaukowe wywody. Z drugiej strony gdyby nie one, może lektura nie dawałaby tak mocno po głowie.
1. Jakub Żulczyk - Ślepnąc od świateł
Tydzień z życia warszawskiego dilera kokainy. Stolica, która dopiero nocą odsłania swoje prawdziwe oblicze - zgniłe, zepsute niczym jej mieszkańcy. Świat przedstawiony jest trochę przerysowany, taka wizja miasta ma coś z filmów Smarzowskiego, "Taksówkarza" Scorsese, kryminałów w stylu noir, a nawet z komiksowej serii Sin City. Można też powiedzieć, że to rewers "Złego" Leopolda Tyrmanda. Podczas gdy jego dzieło to był list miłosny napisany do Warszawy, powieść Żulczyka to opis pogardy dla tego miasta. Jednocześnie jak na dłoni widać tu, że nienawiść od miłości dzieli tylko krok. Dawno, żadna lektura mnie tak nie wciągnęła. Język autora choć dosadny, brutalny i wulgarny, jest też pełen metafor, trafnych porównań i surrealistycznych wizji. Przemyślenia, monolog wewnętrzny bohatera to najmocniejszy punkt utworu. Muszę ostrzec, że "Ślepnąc od świateł" jest bardzo depresyjną, nihilistyczna powieścią. Jednocześnie to zdecydowanie najlepsza rzecz jaką czytałem w zeszłym roku i dowód na to, że rodzima literatura ma się świetnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz