środa, 27 lipca 2016

5 najgorszych filmów pierwszej połowy 2016 roku


Były już najlepsze filmy, teraz czas na te najgorsze. Ogólnie staram się świadomie dobierać repertuar, żeby raczej unikać potencjalnych gniotów. Dlatego tym razem tylko pięć filmów, z których nie wszystkie są ewidentnymi porażkami, ale zdecydowanie mnie rozczarowały. Rozczarowań było trochę więcej, ale resztę z nich mimo wszystko trudno nazwać najgorszymi. 



5. Dziewczyna z Portretu (4/10)

To nie jest do końca zły film. Jego niewątpliwymi atutami są malownicze zdjęcia, muzyka i zjawiskowa Alicia Vikander. Na tym jednak wszelkie plusy się kończą Dramat osoby transpłciowej potraktowano bardzo powierzchownie, reżyser Tom Hooper jedynie ślizga się wokół problemu nie dotykając jego istoty. Nie do końca wiadomo o czym chce opowiedzieć, a absurdalnie manieryczna gra Eddie'ego Radmayne'a w tym nie pomaga. Nominację do Oscara dostał chyba tylko za modną i nośną tematykę filmu.

4. Warcraft Początek (4/10)

O "Warcrafcie" pisałem niedawno w RECENZJI. Może i film sprawdza się w roli odmóżdżającej, popcornowej rozrywki, ale miałem nadzieję na coś więcej. Tym bardziej, że miał potencjał. Rewelacyjne wykonanie orków, całkiem ciekawy wątek Durotana i efektowne sceny pojedynków. Niestety poległ w natłoku zbyt wielu rozpoczętych, niejasnych wątków, problemów z zupełnie nijakimi i do bólu sztampowymi ludzkimi postaciami oraz nierównego, momentami okropnie kiczowatego CGI. Nie o takie Azeroth walczyłem.

3. Ratchet i Clank (4/10)

Kolejna ekranizacja gry i kolejne rozczarowanie. Uważam, że uniwersum Ratcheta i Clanka miało ogromny potencjał na stworzenie zabawnej i emocjonującej animacji familijnych. Niestety Sony poszło na łatwiznę i zrobili film z odpadów z wydanej równolegle najnowszej odsłony gry. Fakt, że wypuścili ten zlepek scenek do kina świadczy tylko o ogromnej żądzy pieniądza. W rezultacie powstała animacja zupełnie bezduszna niewykorzystująca nawet połowy potencjału bohaterów i wykreowanego przez Insomaniac Games świata. Gdyby została wydana jako dodatek w pudełku z grą, nie miałbym pretensji, bo momentami stanowi ciekawe jej uzupełnienie, ale jako samodzielny, do tego kinowy film nie broni się już zupełnie. Finansowa porażka należała się jak mało komu.

2. Historia Roja (3/10)

Przykro mi o tym pisać, bo  to był film niewątpliwie potrzebny polskiej kinematografii. Temat Żołnierzy Wyklętych dopiero niedawno zaczął istnieć w masowej świadomości Polaków i jak najbardziej zasługuje na godny film. "Historia Roja" niestety obok dobrego filmu nawet nie stała. Rozumiem, że ekipa miała liczne problemy przy realizacji, ale nic nie jest w stanie usprawiedliwić zupełnego spartolenia ekranizacji tak ważnego, przemilczanego rozdziału naszej historii. Co jest z tą produkcją nie tak? Przede wszystkim zamiast scenariusza jest jeden wielki chaos. Osoby, które nie znają historii Żołnierzy Wyklętych, po seansie nie poszerzą swojej wiedzy. To w większości zlepek losowych starć Roja i jego kolegów z funkcjonariuszami UB. Dopiero po dobrych 30 minutach filmu zorientowałem się kto jest tytułowym bohaterem. Zresztą aktor - na co dzień wokalista - Krzysztof Zalewski zupełnie nie sprawdza się w tej roli.   Druga sprawa to fakt, że bohaterowie nie rozmawiają, nie prowadzą ze sobą normalnych dialogów. Zamiast tego prawie za każdym razem, kiedy się odzywają głoszą tyrady. Na dłuższą metę, film zamiast budować podniosły nastrój, raczej żenuje i zaczyna śmieszyć. Jedyne plusy to momentami niezłe zdjęcia i bardzo dobra muzyka Michała Lorenca. Zamiast tego seansu lepiej sięgnąć po znacznie bardziej rzetelne produkcje Teatru Telewizji, takie jak "Inka 1946 Ja jedna zginę" lub "Śmierć Rotmistrza Pileckiego".

1. Czas Próby (3/10)

Ten film jest tak słaby, że nawet nie chce mi się o nim pisać. Oparty na prawdziwej historii  ratunku  załogi zatopionego tankowca przez niedoświadczonych strażników przybrzeżnych w latach 50. w USA. Powstało do bólu generyczne kino marynistyczno-katastroficzne. Postacie to tylko papierki z przypisanymi cechami charakteru. Do tego w roli głównej Chris Pine, za którym nie przepadam. Zupełnie zbędny i zajmujący za dużo czasu wątek romantyczny. Zero emocji i zupełny brak napięcia. Jedyne co robi jakiekolwiek wrażenie to sceny walki z żywiołem i w miarę nieźle odwzorowany klimat lat 50. (chociaż mam już przesyt tej epoki w kinie).

Na pewno można było w tym czasie zobaczyć w polskich kinach gorsze filmy od tych tu wymienionych, (choćby niektóre, polskie komedie romantyczne), ale cieszę się, że ich nie widziałem. Tak jak napisałem na początku, kilka produkcji mnie rozczarowało ("Spolight", "Psy Mafii", "Zabójczyni"), lecz nie na tyle żebym chciał wymienić je w tym zestawieniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...