poniedziałek, 25 stycznia 2016

Pitbull. Nowe porządki (2016) reż. Partryk Vega

Będzie zabójstwo. I ja w nim będę brał udział. 
A mówię ci to tylko dlatego, że mi tego nie udowodnisz.
 
"Pitbull. Nowe porządki" to kino skazane na sukces komercyjny. Ma wszystko, czego masowa publiczność potrzebuje. Wulgarny humor, przemoc, strzelaniny, wybuchy, twardych gości w typie macho i gorące kobiety. Brakuje tylko spójności. Szkoda mi też, że to już nie jest ten groźny Pitbull, którego pamiętam sprzed lat. Patryk Vega wykastrował swojego psa.

Ten reżyser kręci filmy w specyficzny sposób. Jego "Pitbull" z 2005 roku to szorstkie, męskie, do bólu realistyczne kino. Nie wylewający za kołnierz policjanci z problemami, cwaniaczki z warszawskiej Pragi i ormiańscy handlarze ze Stadioniu X-lecia. Z jednej strony dobry kryminał: morderstwa, śledztwa, przesłuchania, a jednocześnie ciekawy dramat obyczajowy i portret Warszawy jeszcze skażonej postkomuną. Wszystko inspirowane rzekomo prawdziwymi wydarzeniami, bo reżyser wyrobił sobie znajomości wśród służb mundurowych i podobno nawet jeździł z nimi na akcje.
 Jedyny problem tamtej produkcji to namnożenie zbyt wielu wątków, co spowodowało spory chaos i wrażenie, że pewne rzeczy pozostały niedopowiedziane. Okazało się to prawdą, bo niedługo później Vega dokręcił kilka odcinków serialu telewizyjnego, będącego rozszerzoną wersją filmu, co pozwoliło załatać wszystkie dziury i domknąć co trzeba. Na fali popularności pierwszego powstały razem trzy sezony, ale w ostatnim poziom mocno spadł, pewnie po części dlatego, że powierzono reżyserię innym ludziom. Zaryzykuję stwierdzenie, że dwa pierwsze sezony "Pitbulla" to najlepsze co wypluła z siebie polska telewizja po 2000 roku. Dlatego, kiedy usłyszałem, że Vega wraca do tej marki i kręci drugą część byłem cholernie ciekawy, co z tego wyjdzie.


Szybko okazało się, że oprócz tytułu i  kliku starych znajomych pojawiających się (wbrew promocji) epizodycznie, ten film nie ma z Pitbullem nic wspólnego.
Teoretycznie fabuła skupia się na zmaganiach drwaloseksualnego policjanta o ksywie "Majami" (dobry Piotr Stramowski) z grupą mokotowską pod przywództwem gangstera "Babci"(Bogusław Linda w formie). W praktyce otrzymujemy zbiór bardziej lub mniej pasujących do siebie scen, które ma spajać ten wątek.
 Akurat chaotyczny i mało spójny scenariusz to najmniejszy grzech "Nowych Porządków" i prawdopodobnie po raz kolejny podkładka pod serial, który będzie jego rozwinięciem. Mnie najbardziej zabolało zupełnie inne niż w poprzedniej części rozłożenie akcentów, przez co zamiast mrocznego kryminału z elementami dramatu obyczajowego dostałem akcyjniak obficie wypełniony elementami czarnej komedii.


Tak, jak pisałem we wstępie, wierzę, że ten film może się podobać. Prawdopodobnie osiągnie spory sukces, uznanie niedzielnych kinomanów i entuzjastów prostych filmów akcji, ale sądzę, że miłośnicy poprzedniego Pitbulla, a szczególnie serialu mocno się zawiodą. Z drugiej strony nie mogę winić tej produkcji jedynie za to, że rozminęła się gatunkowo z moimi oczekiwaniami. Tyle, że nawet biorąc pod uwagę przyjętą nową konwencję, dostrzegam tu klika zgrzytów, o których chcę wspomnieć.

Wg reżysera większość pokazanych zbrodni miała swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, on jedynie spiął to klamrą w postaci walki z gangiem mokotowskim. Problem polega na tym, że przypisał on te czyny zupełnie niewiarygodnym i przerysowanym postaciom, co tworzy pewien dysonans. Elementy twardego realizmu przeplatają się tu z groteskowymi i paskudnie zabawnymi sytuacjami. Bo jak wytłumaczyć fakt, że najbardziej zaufani ludzie eleganckiego, inteligentnego szefa gangu to bezmózgi sterydziarz "Strachu" i nieobliczalny psychopata "Zupa". Te postacie, chociaż przerysowane, same w sobie są naprawdę nieźle zagrane, wyraziste i świetnie mogłyby funkcjonować w B-klasowym filmie. To samo zresztą tyczy się głównego bohatera. Czuły twardziel, przez swoją fryzurę i tatuaże rzucający się w oczy z kilometra to też fajnie napisany bohater, ale do cholery, nie do filmu, którego reżyser podkreśla w każdym wywiadzie realizm produkcji i stwarza jego pozory.


Z całej obsady chyba tylko Linda i Grabowski (mimo, że temu pierwszemu też zdarza się przeszarżować, a ten drugi pojawia się na ekranie zbyt rzadko) pasują do przyjętych założeń.
Kobiety pełnią tu w zasadzie rolę ozdobnika.Olka Mai Ostaszewskiej (chociaż to bardzo nietypowa, jak na nią rola) służy jedynie eksponowaniu wdzięków i rozładowywaniu napięcia niskich lotów żartem. Postać Agnieszki Dygant - "Kura" to z kolei psychodeliczne dopełnienie "Zupy" Krzysztofa Czeczota. Swoją drogą, Vega mógł swoim postaciom wymyślić trochę lepsze ksywki.


Z tym humorem w "Nowych Porządkach" to też ciekawa sprawa, bo film jest nim wręcz przesycony, ale w większości jest albo dość prymitywny, albo kompletnie nie pasuje do sceny. Dwa przykłady:
Napadnięty przez zbirów facet, po uratowaniu go przez policję, opowiadając o powodach zajścia tłumaczy szczegółowo ilu z napastników wcześniej mu - excuse-moi - obciągało, a ilu ruchał. Sala kinowa się zaśmiewa, a ja czuję tylko zażenowanie. Albo jeden gangster okłada kijem bejsbolowym przywiązanego za nogi do poprzeczki bramki faceta. Wszystko dokładnie ukazane w kadrze. Stojący obok zwraca mu kilkukrotnie uwagę, żeby nie bił ofiary po głowie, bo nic im nie powie. Okazuje się, że ten z kijem ma zamknięte oczy i wali na oślep, bo mdleje na widok krwi. Znów wybuch śmiechu w kinie, a mnie zastanawia jak można tak dosadną wizualnie scenę puentować żartem?

Muszę jednak uczciwie przyznać, że film posiada też sporo świetnych, wyważonych i zapadających w pamięć momentów. Wrażenie robią dobrze sfilmowane sceny zbiorowe, o czym możemy się przekonać już w pierwszych minutach filmu. Widać, że etatowy operator Vegi - Mirosław Brożek, ma coraz lepsze wyczucie kadru.


Nowy "Pitbull" stoi w rozkroku między realistycznym kinem o pracy współczesnej policji, a przerysowaną, zabawną sensacją i chyba lepiej dla filmu byłoby, gdyby już całkowicie odpuścił sobie ten poważny ton, zmienił tytuł  i całkowicie poszedł w czystą rozrywkę.Vega próbował nauczyć starego psa nowych sztuczek i na tym poległ.  Do tego wspomniany chaos i mało czytelny główny wątek nie pomagają. Jeśli domniemany serial naprawi ten ostatni mankament na pewno ocenię go trochę wyżej.

5+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...