Ten krótki metraż Wima Wendersa z kompilacji Ten Minutes Older: The Trumpet niezmiernie przypadł mi do gustu. Ten klimat, muzyka, montaż... Świetne odzwierciedlenie porządnego tripa. Chyba muszę zainteresować się szerzej twórczością Tego pana.
Zamykając się w jednym słowie - świetny. Klimat tej produkcji jest tak gęsty, że staje się niemal namacalny, a muzyka - miodzio. Zgadzam się jednak z moim przedmówcą, gdyż podobnie jak on, odczułem lekki zawód odnośnie zakończenia. Nie mniej, będzie trzeba zwrócić większą uwagę na dokonania tego twórcy.
Macie racje,że nijakość zakończenia trochę zawodzi, można było to skonkludować znacznie wyraźniej. Przygodę z Wendersem zacznę od "Paryż, Teksas" lub "Nieba nad Berlinem". Jak będę je miał już za sobą, na pewno pojawi się tu odpowiednia notka ;]
Film rewelacyjny. Świetne efekty ale zakończenie mnie rozczarowało. Brakowało jakiejś puenty lub nieoczekiwanego zwrotu.
OdpowiedzUsuńZamykając się w jednym słowie - świetny. Klimat tej produkcji jest tak gęsty, że staje się niemal namacalny, a muzyka - miodzio. Zgadzam się jednak z moim przedmówcą, gdyż podobnie jak on, odczułem lekki zawód odnośnie zakończenia. Nie mniej, będzie trzeba zwrócić większą uwagę na dokonania tego twórcy.
OdpowiedzUsuńMacie racje,że nijakość zakończenia trochę zawodzi, można było to skonkludować znacznie wyraźniej.
OdpowiedzUsuńPrzygodę z Wendersem zacznę od "Paryż, Teksas" lub "Nieba nad Berlinem". Jak będę je miał już za sobą, na pewno pojawi się tu odpowiednia notka ;]