Czytacie to kilka dni później, ale kiedy zaczynam pisać te słowa jest 18 stycznia 2017 roku, a to znaczy, że
Takeshi Kitano skończył równe 70 lat i kończy się wyzwanie filmowe zorganizowane przez autora bloga
Po Napisach. Rzutem na taśmę udało mi się obejrzeć wszystkie 17 filmów wyreżyserowanych przez dzisiejszego jubilata. Teraz już z całą pewnością mogę określić go jednym z najbardziej unikalnych twórców kina gatunkowego. Człowiek, który przeszedł drogę od telewizyjnego komika, (pamiętam jego kultowy
Takeshi's Castle, który oglądałem jako szczyl na niemieckiej kablówce) przez charakternego twórce specjalizującego się w kinie gangsterskim, aż do wrażliwego artysty. Warto wspomnieć, że
Kitano oprócz tego,że w Japoni jest gwiazdą telewizyjną, świetnym aktorem, wybitnym reżyserem, producentem i montażystą to jeszcze maluje obrazy i pisze wiersze. Krótko mówiąc człowiek orkiestra o niespotykanej wrażliwości. Mimo, że to filmy w moim odczuciu mocno nierówne, to wycieczka wgłąb jego wyobraźni, poprzez zetknięcie się z całym reżyserskim dorobkiem, była jedną z moich najciekawszych kinowych przygód w życiu. Z tego miejsca dziękuję
Patrykowi z
Po Napisach, za organizację i rozpowszechnienie takiej ciekawej inicjatywy.
Muszę jeszcze dodać, że podobnie jak przy poprzednim filmowym wyzwaniu, przy okazji
odkrywania Bernardo Bertolucciego odkryłem genialnego operatora
Vittorio Storaro, bez którego największe filmy Bertolucciego nie byłyby takie same
(a który, jak się okazało, jest też autorem zdjęć do jednego z moich najukochańszych obrazów -
Czasu Apokalipsy), tak tutaj wielkim odkryciem był dla mnie kompozytor
Joe Hisaishi, znany też ze współpracy ze studiem
Ghibli. Jego muzyka nierozerwalnie łączy się z najlepszymi filmami Kitano i nadaje im dodatkowej głębi. Bardzo żałuję, że już razem nie pracują. Te dźwięki zadziałały na mnie chyba nawet mocniej niż obrazy.
A teraz przechodzę już do mojego subiektywnego rankingu filmów mistrza wraz z komentarzami: